Pielgrzymka była spotkaniem mężczyzn, doświadczeniem braterstwa, począwszy od wypełniania obowiązków, przez znoszenie niewygód, spiekoty, fizycznego bólu, aż do tych najistotniejszych, najdrobniejszych gestów pomocy, zdobywania się na dobre słowo, pomyślenia i przygotowania jak najlepszego miejsca odpoczynku i posiłków. Warto podkreślić, że przejście stu kilkudziesięciu kilometrów przez Polskę było nie tylko zetknięciem się z pięknem przyrody, cudownością świata stworzonego, ale również z wartością kultury chrześcijańskiej, po której śladach stąpaliśmy. Było doznawaniem dobroci tych, którzy nas przyjmowali. To wszystko bardzo pomagało w wytworzeniu atmosfery skupienia, przez co święte wędrowanie nabierało większej mocy.
Pielgrzymka do świętego Józefa była wchodzeniem w duchowy świat Jego ojcostwa. To stawało się coraz ważniejszą sprawą i przeradzało się w cel codziennej drogi. Ojcostwo w wymiarze cielesnym i duchowym jest najważniejszą sprawą w życiu każdego mężczyzny i najistotniejszym przejawem jego człowieczeństwa. W Ewangelii jeden ze słuchaczy prosi Jezusa o to, aby ukazał im Ojca, a on odpowiada im „Jesteś ze mną i nie widzisz?”. Pięć dni wpatrywaliśmy się w świętego Józefa, kontemplowaliśmy go jak potrafiliśmy, byliśmy z nim dzień i noc, nieustanne zwracaliśmy do Niego nasze dusze, by być z nim i zobaczyć Ojca. Jedną z cech charakterystycznych pielgrzymki było właśnie to, że uporządkowany czas dawał możliwość nieustannego powrotu i skupienia na wpatrywaniu się w św. Józefa. Szliśmy do Kalisza, do obrazu, na którym Pan Jezus trzyma za ręce Maryję i Józefa. Szliśmy tam, aby rozmyślać nad wydarzeniami z życia św. Józefa, nad jego odpowiedzią na wydarzenia, ku którym prowadzi go Jezus, i przez które ujawnia się blask jego ojcostwa. Jezus, Bóg ukryty w dziecku, swoją obecnością przekształcał serce swojego ziemskiego ojca czyniąc je bliższym Ojcu.
Dwa wątki nieustannie się przeplatały i hartowały. Były nimi służba i kontemplacja w trudzie. Pielgrzymka stawała się drogą, która otwierała na przemianę serca, aby stawać się ojcem. Bo ojciec jest to mężczyzna pobożny i czuły, wspaniałomyślny, opiekujący się cały czas, tymi których Pan mu powierzył i wymagający, zwłaszcza od siebie. Ojciec okazał nam się jako najpiękniejsze i największe słowo świata. Pielgrzymka z Jasnej Góry do Kalisza jest kontemplacją ojcostwa jako najwspanialszej aktywności. Ono zbiera w sobie niczym soczewka esencję ludzkiego działania. A jednocześnie jest jak rozpryskujące się krople, roznosząc wszystko, co może być najlepszego w świecie. I jeśli gdzieś szukać sensu tej męskiej pielgrzymki, to właśnie w tym celu, aby rozszerzyć serca w tę stronę, żeby patrzyć i być jak Ojciec, aby widzieć Go w podwójnym zwierciadle – Jezusa i św. Józefa.
Nie wszystkie łaski płynące z tej pielgrzymki są uświadomione, ale niewątpliwie nakierowują nas we właściwym kierunku. Dzieje się to poprzez nieustanne zwracanie się do świętego Józefa, który oddziaływał na nasz intelekt i kształtował naszą wolę. Pielgrzymka jest wymianą darów, gdzie całość ludzkiego życia jest oddana w służbie temu co przychodzi z góry. Jednocześnie to, co przychodzi z góry przez Pana Jezusa, Matkę Bożą i świętego Józefa jest przemianą, choć niekoniecznie dokonaną w czasie tych pięciu dni. Łaska pielgrzymki jest depozytem, który zawsze będzie funkcjonował jako źródło przemiany męskiego spojrzenia, na to jakim warto być ojcem.